poniedziałek, 14 lipca 2014

Byliśmy na biwaku

1-DSC_0087 1-DSC_0098 1-DSC_0352 1-DSC_0444 1-DSC_0426 1-DSC_0401 1-DSC_0319 1-DSC_0297A kto powiedział, że Oni będą mieć gorsze? Kto powiedział, że nasze jest lepsze? Często poruszamy temat, że w naszych czasach i zabawy były lepsze i bajki fajniejsze, gumy miały inny smak i te historyjki na papierkach od gum takie wyjątkowe. Że nie wróci to już, a teraz to gorsze.

A ja myślę, że nasze jest nasze, a ich jest ich. Nasze było i jest dla nas wyjątkowe, a to będzie wyjątkowe dla nich. Te półki uginające się od słodyczy, lody o tysiącu smaków, hulajnogi kolorowe, programy z bajkami 24h, ubrania pstrokate, trampki w kolorach tęczy, zabawki mówiące, grające, pierdzące... Komputery od małego, tablety, smartfony a w nich gry cudaczne. Zadbane orliki, przeogromne place zabaw. Dla nas to wszystko to już nie to. A dla nich wspomnienie najcenniejsze. Bo dla nas jabłka i pomarańcze od święta, a dla nich odkrywanie nowych egzotycznych smaków. Dla nas sklep w dostawczaku podjeżdżający na wieś kilka dni w tygodniu przywołujący ludzi klaksonem, dla nich "owadzie" supermarkety. Dla nas bransoletki żmudnie plecione z muliny, dla nich złote bransoletki od babci na chrzciny. Dla nas oranżada z kapslem przebitym nożem, dla nich napój "ze smoczkiem". Dla nas zabawa w zbożu, bo pól tych były hektary za domem, dla nich pobliski park. Dla nas podróż autobusem kilkanaście kilometrów do miasta z mamą, dla nich podróż autem z klimatyzacją...

Wszyscy będziemy wspominać z sentymentem. My dla nich, Oni dla swoich dzieci. My nasze, Oni swoje. Czy któreś z nas bardziej szczęśliwe? Szczęście każdemu pisane inne jest, szczęście dla każdego inny wymiar ma.

Moje czteroletnie dziecko nie zna obsługi komputera, nie umie odblokować mojego smartfona, nie korzysta z tabletu, nie ma kanału bajek 24/7, nie kupuję jej zestawów z zabawką w McDonald. Staram się jej nie zabierać do galerii handlowych, nie kupuję wszystkiego co chce, słodycze ma pod wydziałem, owoce pod ręką. Jeździmy na wieś i do parku. Kiedy tylko się uda idziemy z przedszkola pieszo półtorej godziny, by pięciominutową podróż autem zostawić na zimne dni.

Bo dzieciństwo naszych dzieci tworzymy w większości my. To od nas zależy jak spędzą popołudnie, czym będą się bawić w sobotę, jakie zabawki znajdą w pokoju, co zjedzą na obiad.

Ostatnio byliśmy na biwaku. Trzy noce pod namiotem na polu nad jeziorem. Bez prądu i bieżącej wody. Bez luksusowej łazienki i restauracji. Obiad z grilla lub z garnucha, kąpiel w jeziorze, sen o zachodzie słońca, mycie zębów nad rowem, siusiu w wysokiej trawie;) Ganianie za motylem, zamek z piasku, pływanie pontonem i kilka kąpieli dziennie w jeziorze. Ucieczka przed łabędzią rodziną i karmienie kaczek, zbieranie muszelek, krótka gra w siatkę i bojowe wygłupy wujka Darka.

Tak, to będzie wspomnienie z dzieciństwa mojego dziecka!

1-DSC_05671-DSC_0563 1-DSC_0547 1-DSC_0543 1-DSC_0532 1-DSC_0528 1-DSC_0524 1-DSC_0457 1-DSC_0432 1-DSC_0420 1-DSC_0407 1-DSC_0354 1-DSC_0347 1-DSC_0344 1-DSC_0342 1-DSC_0142 1-DSC_0106 1-DSC_01041-DSC_0375

8 komentarzy:

  1. jak ja Wam zazdroszczę tego wypadu! Mi marzy się taki od zeszłego roku, ale .... no właśnie boję sie, że deszcz, ze robaki, ze nam się nie spodoba, chociaż w duchu czuję, ze byłoby cudnie i ze wszyscy (moze z wyjątkeim męża) - więc wszystkie byłybyśmy zachwycone!
    Zazdroszczę Ci bardzo! i teraz to tak mnie podkręciłaś tym wpisem, że muszę spróbować, żeby się przekonać. Może nie na tydzień czy dwa, ale chociaż na dwie noce.
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No my byliśmy 3 noce-4 dni. Na pierwszy raz wystarczająco. Ale w planach mamy kupić duuuuży namiot, lodówkę podróżną i maty do spania :P Będziemy biwakować co roku! Tanio i baaaaaaardzo odprężająco. My porwaliśmy się na spontan - tak, aby trafić w dobrą pogodę. Było świetnie chociaż to ja miałam mega wątpliwości , zwłaszcza kiedy zaczęłam się pakować i zajęło mi to kilka godzin, bo cały czas coś dokładałam, siedziałam myślałam, szacunkowałam. Jak chcesz to dam Ci kilka wskazówek co zabrać, bo jak się okazało wszyscy się ze mnie śmieli pytając czy jest coś czego nie zabrałam, a potem ci sami brali ode mnie moje "wszystko" :P Do takiego wyjazdu zachęcam ogromnie! Wypoczynek najlepszy z możliwych! A komary i robaki nam nie dokuczały, bo pilnowałam żeby siatka w namiocie była cały czas zamknięta i żeby nikt niepotrzebnie nie wchodził do namiotu :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko od nas zależy jak wspominać będą dzieciństwo... ale z tego co widzę Agatka wspominać będzie najlepiej :)
    Wspaniałe miejsce, wspaniały biwak :) po prostu bosko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje dziecko też! Z tym tabletem, komputerem czy kanałem z bajkami. Moja mama ostatnio, "nauczona" innymi wnukami i ich nawykami, powiedziała: - Zrobię ci kotleciki, jak z McD. A Ewka patrzy i nie rozumie. Nie zna, nie była, o co chodzi tej babci?? :D Rok temu byliśmy pod namiotem. Co prawda tylko jedna noc, ale zawsze! W tym roku Ewa jedzie sama z tatą, noworodka ciągnąć pod namiot nie będę, raczej dla własnej wygody, bo pewnie dałby radę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Bo dzieciństwo naszych dzieci tworzymy w większości my." Amen

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wypad :) tylko pozazdrościć wam :) a zdjęcia oddają piękno tego miejsca

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę zachęcam do takich wypadów. Ja się wahałam a teraz planuję zakup dużego namiotu i już czekam na wakacje za rok ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja właśnie mówiłam mężowi, że wolałabym chyba z mniejszym dzieckiem jechać na ten biwak, ale potem przekonałam się, że Agatka to swojska dziewczyna i polowe warunki jej nie przeszkadzają ;) Więc chyba faktycznie to bardziej my sami siebie blokujemy, a nie dzieci ;)
    p.s. Twój komentarz znalazłam w spamie :(

    OdpowiedzUsuń