sobota, 28 września 2013

Upiekłam wiarę w siebie :)

DSC_0062


Czasem jak sobie coś ubzduram to realizuję to bez mrugnięcia okiem. Czasem dumam, rozkminiam, zastanawiam się. Czasem wiem, że muszę, bo baaaardzo tego chcę, ale zabieram się za to miesiącami. Tak było z chlebem. Kiedy się już zmotywowałam i zrobiłam zakwas okazało się, że nie wyszedł. I tak trzy razy z odstępem kilkumiesięcznym. Aż w końcu dorwałam przepis bez zakwasu (dla chętnych od Mimi z bloga: http://bomimi.decostyl.pl/), który Mimi udostępniła w swojej książce Czas Odnaleziony Część Pierwsza. Książkę mam od ponad roku i dokładnie od tamtej pory co jakiś czas wracałam do tego przepisu, kodowałam jakie składniki mam przygotować, czasem coś kupiłam i na tym się kończyło. Wczoraj natchniona słonecznym dniem zaangażowałam Agacinkę do pomocy i razem zrobiłyśmy nasz prawdziwie domowy chleb. Agatka była niemniej podekscytowana niż ja. Czekała niecierpliwie, dopytywała kiedy? czy już? a gdy już wyjęłam go z piekarnika i dla mnie i dla niej oczekiwanie na ostygnięcie było jak kara ;) Więc mimo, że nie powinno się, to pokroiłyśmy jeszcze ciepły chleb. Agatka wyjęła dżem i tak jak sobie rano obiecałyśmy - zjadłyśmy wyjątkowe, wyczekiwane kanapki na kolację :) Dziś pieczemy drugi bochenek :)

Uwielbiam wracać wspomnieniami do czasów, kiedy babcia piekła drożdżowe bułki, chałki i ciasta. Tego zapachu nie zapomnę nigdy! Nie zapomnę też tej atmosfery z dawnych lat, gdy w domu stała kanka z mlekiem, piec kaflowy, kuchnia z palnikami z kręgów, kosz z drewnem... Pamiętam tę aurę, którą czuć było tylko u babci i dziadka w domu. Jesień i zima, to czas, kiedy częściej te wspomnienia kotłują się w mojej głowie. Chciałabym, żeby Agatka też miała kilka podobnych wspomnień. Wiem, że czasu nie zatrzymam i że nie odtworzę dla niej tej samej aury, ale wiem, że mogę stworzyć jej prawdziwy dom z własnych chlebem! Nie dla wszystkich, ale dla mnie ma to wartość bezcenną :) Myślę, że w dzisiejszym świecie warto dbać o takie wartości.

DSC_0084 Desktop5

czwartek, 26 września 2013

V. NIE ZABIJAJ!

Nosiłam się z tym postem już kilka, a może nawet kilkanaście miesięcy. Myślałam o nim, układałam w głowie. Na słowo pisane w tym temacie ciężko było mi się zebrać. Jednak już nie mogę cisnąć tego w sobie. I chodź wiem, że nikła jest nadzieja na większą reakcję po tym poście, a praktycznie zerowa, że dotrze do tych osób, do których powinien, to jednak spróbuję. Wolę być tą jedną z nielicznych, która zechce zabrać głos i głośno zawalczyć w tej sprawie, niż zniknąć w tłumie udających, że nie ma tematu...

"Po piąte, NIE ZABIJAJ!"

Boży nakaz. W dzieciństwie przechodziłam obok tego przykazania, z myślą, że mnie nie dotyczy i nigdy nie będzie. Nigdy nie przypuszczałam, że jednak zacznie. I nie dlatego, że zabiłam, czy że mam taki zamiar. Broń Boże! Ale dlatego, że słyszę co chwilę z radio czy tv "Właśnie zaczyna się sprawa przeciwko X ws zabójstwa dwuletniej dziewczynki. Córki X." "Policja poszukuje zbiegłych X i Y podejrzanych w sprawie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem kilkumiesięcznego syna." .... Nie wiem, czy pamięć mnie myli, ale wydaje mi się że jeszcze kilka lat temu takie sprawy zdarzały się bardzo rzadko. Jedna na rok, dwa. Od jakiś dwóch lat natomiast nie ma miesiąca, by media nie ogłosiły zabójstwa dziecka, niemowlaka, śmiertelnego pobicia go, uduszenia i w dodatku do ukrycia ciała dziecka przez sprawców - RODZICÓW!

Sama jestem rodzicem, wiem jak ciężko potrafi być, kiedy w portfelu pustki, a trzeba nakarmić,

kiedy oczy same się zamykają, a trzeba wstać przewinąć, utulić w gorączce,

kiedy przed chwilą w pocie czoła wytartą podłogę zalewa sok z butelki,

kiedy czekając cały tydzień na ten jeden oglądany serial trzeba wyłączyć tv i biec na nowo uśpić dziecko,

kiedy wydaje się, że ludzie z Twojego otoczenia zdobywają zawodowe szczyty, a mi zostaje etap całodobowej opiekunki połączonej z kurą domową.

Ale na Boga, co jest w tym desperackiego, by poczynić coś tak okrutnego jak zabójstwo własnego dziecka? Czy na tyle uprzykrza ono życie, by trzeba było je tak drastycznie z niego usuwać? Czy tyle poświęcenia od nas wymaga jego wychowanie? Co musi zrobić to maleństwo by podnieś na nie rękę? Co musi zrobić, by musiało odbierać ciosy i kopniaki od własnych rodziców, opiekunów? Ile jest w stanie zrobić dziecko w wieku kilku miesięcy do trzech, czterech, pięciu, sześciu i więcej lat (tu nie mam ograniczenia, bo dziecka w żadnym wieku nie wolno bić!) by wywołać furię i niepoczytalność zdawałoby się dorosłego, myślącego człowieka?Małe bezbronne dziecko!

ILE musi być w Tobie POTWORZE nienawiści do samego siebie i swojego życia, które jest Tylko i wyłącznie przez Ciebie kierowane, że poczynasz się do zbrodni zabicia?

Nie rozumiem, nie umiem, nie mogę.

Patrząc na swoje dziecko żyję myślą, że gdyby ktokolwiek zrobił jej krzywdę, pomściłabym to wielokrotnie bardziej. Nie umiem bez niej żyć, jest moim nałogiem odkąd się urodziła i z każdym dniem co raz bardziej wciągnięta w ten trans nie wyobrażam sobie nawet jednego dnia bez niej.

Tymczasem za ścianą, za płotem, w dzielnicy obok, w moim kraju, gdzie nie bez kozery powstało powiedzenie Matki Polki, ta matka właśnie z zimną krwią katuje swoje dziecko, obmyśla jego śmierć, planuje jak z tego wybrnąć, by pozostawić czyste ręce i dalej prowadzić życie jak gdyby nigdy nic.

I różne padają tłumaczenia. Lecz dla mnie każde z nich jest NIC NIE WARTE. Nie warte życia żadnej małej istotki.

Pytania zadawane w tym poście pozostają retoryczne, ponieważ ogromu uczynionego zła w tej tragedii nie ma końca.

Dlaczego jednak tak rzadko Rząd państwa polskiego nie udziela w tym temacie głosu? Dlaczego w dzisiejszych czasach nadal istnieje ogólny brak świadomości o "okienkach życia", o możliwości oddania dziecka do adopcji bez ponoszenia konsekwencji, o instytucjach pomocy dla samotnych matek, czy kobiet nad którymi znęcają się partnerzy lub nad ich dziećmi? Takie rozwiązania powinny być rozpowszechniane poprzez spoty reklamowe, czy ulotki, broszury, a nawet bezpośrednie informacje u pielęgniarek na położniczym czy w szkołach u pedagogów.

I chociaż gardzę takimi osobami, co potrafią znęcać się nad małymi i słabszymi od siebie, to jednak zwrócę się do Ciebie POTWORZE byś zanim podniesiesz rękę, zanim chwycisz za sznur - pomyśl, ŻE ISTNIEJE WIELE INNYCH ROZWIĄZAŃ, KTÓRE URATUJĄ ŻYCIE ISTOTCE, KTÓREJ TY NIE CHCESZ, A NA KTÓRĄ Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAJĄ INNE DOBRE RĘCE! Nie musisz zabijać, nie musisz bić, nie musisz męczyć się, skoro dziecko to dla Ciebie ciężar i udręka, nie musisz wysilać się na kolejny łaskawie dany mu dzień, uczyń tylko jeden gest i zanieś to dziecko chociażby do najbliższej przychodni zdrowia.

Przykładowe formy pomocy:


OKNA ŻYCIA - ADRESY TUTAJ


okna życia


WSZYSTKO O ADOPCJI TUTAJ


FUNDACJA DZIECI NICZYJE której celem jest ochrona dzieci przed krzywdzeniem oraz pomoc dzieciom krzywdzonym, ich rodzinom i opiekunom. TUTAJ






***




wtorek, 17 września 2013

Przyjęcie urodzinowe

przyjecie urodzinowe

Za oknem szaro, buro i zimno. Jeden z pierwszych pomysłów na nudne popołudnie? Zorganizować przyjęcie urodzinowe dla misia! :) A właściwie dla misiów, bo to bliźniaki przecież! ;) Tort z plasteliny, soczek "na niby", głośne "Sto lat" i rozkręcamy party :) W rezultacie śpiewaliśmy "Sto lat" również Agatce i Mamie ;)

 

p.s. macie okazję podejrzeć co nie co z wystroju pokoiku Agacinki. Całość pokażę, gdy będę gotowa, bo jeszcze szlifuję ten diament ;) Chociaż na tyle planów ile mam na ten pokoik to sama nie wiem, czy będzie taki czas, gdy powiem - zrobione! Aktualnie zrezygnowałam z tapety na rzecz wykładziny. W pokoiku jest znacznie chłodniej niż w pozostałej części mieszkania i wykładzina na zimę okazuje się konieczna, by chodź trochę ocieplić wnętrze.

przyjecie urodzinowe1 1-DSC_0257 1-DSC_0259 1-DSC_0261 1-DSC_0262 1-DSC_0263 1-DSC_0265 1-DSC_0273 1-DSC_0274

poniedziałek, 16 września 2013

Rajdowa sobota czyli LOTOS 70.Rajd Polski

Cały weekend Tata Agatki spędzał na błotnistych trasach 70 Rajdu Polskiego, który jak co roku odbywa się na Mazurach w okolicach Mikołajek :) Na sobotni OS na Torze Mikołajki zabrał też Agatkę :) Agatka już wcześniej prosiła Tatę, by ją zabrał, ale tylko pokazy na torze były na tyle bezpieczne, bym odważyła się puścić ją jako kibica. Oczywiście Agacina skojarzyła rajd z wyścigami Zygzaka McQueena ;)

Kiedyś, kiedy jeszcze nie było w naszym gronie Agatki, co roku towarzyszyłam Tatusiowi praktycznie na każdym odcinku :) "Oj dobre to czasy były.." ;) (a teraz mamy lepsze ;P) Tym razem musiałam obejść się smakiem. Byłam tylko na godzinkę przy torze, na szutrowe trasy nie mogłam jechać i musiały wystarczyć mi relacje w radio i tv oraz emocjonujące relacje Taty :) No i zdjęcia, które robił tak zawzięcie, że przywiózł cały zabłocony aparat ;)

1-DSC_0008 1-DSC_0014 1-DSC_0046 1-DSC_0052 1-DSC_0054 1-DSC_0056 1-DSC_0062 1-DSC_0073 1-DSC_0084

niedziela, 8 września 2013

Idealna pogoda na spacer po lesie :)

Słońce, ciepłe powietrze, bezchmurne niebo, wolne popołudnie, nie za gorąco i nie za zimno - to nas nakłania do długich spacerów po lesie. Mamy do niego niedaleko, jest dosłownie za płotem :) Korzystamy, póki pogoda nam na to pozwala.

1-DSC_0178 1-DSC_02121-DSC_0229 1-DSC_0187 1-DSC_0236 1-DSC_0247 1-DSC_0188 1-DSC_0198 1-DSC_0253