wtorek, 5 marca 2013

Misz masz z kilku tygodni

Tydzień temu zaginął Miś. Najprawdopodobniej pod marketem. Nie znaleziono do dziś, chodź akcja poszukiwawcza była lepsza, jak samego Pana Detektywa R. Kilka razy objazd po parkingu przed marketem w różnych porach dnia, nagabywanie sprzedawców w owym sklepie o Zaginionego z jego rysopisem (czyt. zdjęcie w komórce) w dłoni, w końcu ogłoszenie na lokalnej stronie w dziale "Zgubiono". Nic. Zginął, przepadł, odszedł. Śladu brak. I można by powiedzieć tyle ambarasu o nic. Jednak jest zupełnie inaczej.

Miś został przyłączony jako członek naszej rodziny ponad dwa lata temu przez Agacinkę. Niepozorny, zwykły, tani Miś, który zawładnął sercem Agaciny jak waleczny rycerz w niemal każdej bajce o Księżniczkach. Miś bezimienny, więc na imię mu Miś. Miś ma woje miejsce przy stole, i pierwszeństwo w każdej zabawie. Miś jest dokarmiany obiadem Agatki. Miś dzielnie towarzyszy Agatce KAŻDEGO dnia w drodze do przedszkola i w przedszkolu. Miś czuwa nad jej snem każdej nocy i przy każdej drzemce. Najczęściej usadowiony jest pod pachą Agacinki lub ciągnięty za rękę. NIGDY Agatka na niego nie krzyczała i się złościła. Nawet jeśli lalki dostawały parę lepszych za to, że się nie słuchają, to Miś i tak był wzorem ideału. Rzadko kiedy dostawał pozwolenie na "wykąpanie się" w pralce, dlatego czasem wyglądał jak psu z gardła, ale to nie przeszkadzało Agacince. Kiedy już jednak wylądował za szklany okienkiem w pianie z płynu do prania to nadal co chwilę pilne oko właścicielki strzegło, coby Misia otchłań wody nie zabrała. Po kąpieli nie dane mu było spokojnie wyschnąć, bo noc już nastała, Agatka spać się kładła, a bez Misia ani rusz! Więc dopiero po zaśnięciu ukradkiem Misia wyłowiłam spod Agacinej pachy i położyłam na grzejnik. Zdarza się BARDZO często, że Agacinka budzi się i szuka Misia, by przytulić go do siebie i zasnąć na nowo.

I chodź w domu pluszaków jest mnóstwo, misiów pięknych, stylowych dziesiątki, to żaden z nich. Tylko ON.

I gdy poszukiwania zawiodły, w sklepie owego egzemplarza brak i pomysłów na trwałe kłamstwo, co by Agatkę uspokoić (bo już cały dzień w przedszkolu bez MIsia) usiałam zmierzyć się z powiedzeniem prawdy: "Agunia, Misio się zgubił". I wtem serce mi zadygotało, w krtani ścisnęło, oczy się zaszkliły... "Tak? W śniegu? To posukamy!"

Jeszcze tego samego dnia kupiłam taki sam, tylko w piżamce niebieskiej. Ukoił smutek Agatki. W chwili tej pod adres nasz wysłany został egzemplarz identyczny jak Agatki i taki, który swoją historię życia już posiadał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz