poniedziałek, 10 czerwca 2013

Głośne Hush - o ironio! I o co tyle krzyku?

Było mnóstwo ludzi. Tłumy niesamowite! Duszno, ciasno, głośno, drogo. Chociaż i tak dzisiaj wspominam milej niż wczoraj.


Pewnie co drugi bloger(ka) opisze swoje emocje z Hush. Już zauważyłam na facebook'u i innych, że słowom uznania, emocjom i wspomnieniom nie ma końca. Nie wiem jak opiszą to inni ja mam mieszane uczucia, a wręcz jestem nieco zawiedziona.
Już na skrzyżowaniu przy wjeździe na parking zauważyliśmy, że ludzi wjeżdża dość sporo. Wjeżdżamy i my. Organizacja i oznaczenie dojścia na targi bardzo dobre, zero problemu ze znalezieniem odpowiedniego piętra i miejsca. Jednak jak już weszliśmy na główną salę, to szczerze mówiąc po pięciu minutach mi się odechciało. Tłumy takie, że trzeba było trzymać się za ręce, żeby się nie pogubić. Gdy tylko pierwsze próbowało zerknąć na którekolwiek stanowisko, drugie się już gubiło. Stoiska były tak oblegane przez gapiów i potencjalnych klientów, że dostać się i spokojnie zobaczyć cokolwiek było nie lada wyzwaniem. Małe odległości pomiędzy stanowiskami nie ułatwiały sprawy. Nie lubię takich sytuacji, kiedy usilnie muszę przepychać się z innymi przepraszając tłumy aby dostać się do celu. Tata T. też nie był zachwycony więc większość sali przeszliśmy zerkając tylko na to co dostępne dla oka bez zatrzymywania się, bo to groziło staranowaniem. Współczuję kobietom w zaawansowanych ciążach, a było ich tam naprawdę bardzo dużo. Nie wiem też, czy ilość ludzi, czy to brak klimatyzacji był powodem strasznej duchoty.


Gdy doszliśmy na dziecięcy dział, który był moim głównym celem, Tata zabrał Agacinkę na lody, żebym ja mogła sobie spokojnie obejść bez zamartwiania się o moich towarzyszy, a oni bez nerwów odpocząć w spokojniejszym miejscu. Potem wrócili na przymiarki ;) Praktycznie przy każdym stoisku spotkałam się z bardzo miłą obsługą właścicieli firm lub ich przedstawicieli. Opowiadali o swoich produktach, o wykonaniu ubranek, tudzież innych produktów, odpowiadali na pytania, dzielili się wrażeniami. Wszystko z uśmiechem na twarzy, z ciepłem w głosie.


70% marek była mi już znana dużo wcześniej, jednak moje największe odkrycie tego dnia to firma Grain de chic. Założycielki tej firmy zakochane w Paryżu przenoszą modę z najmłodszych ich mieszkańców do Polski. Sukienki, tuniczki, bluzeczki - rewelacja. Zakochałam się. Jeszcze na to lato planuję kupić Agatce przynajmniej dwie sukieneczki z ich kolekcji. Agatka po otrzymaniu od Pani ulotki, na której w roli modelki jest jej córka stwierdziła "To moja kolezanka!" :)


Podeszłam do większości stanowisk (w dziecięcym tłumy były duuuużo mniejsze), nawet jeśli znałam firmę z internetu postanowiłam sprawdzić jakość, rozmiary etc. Jest kilka firm, którymi się zawiodłam. Reklamowane są na blogach i innych stronach z mega rozmachem, a jednak moim zdaniem większość ich produktów nie warta jest takich cen. Lekko znudzona szarymi dresowymi formami kierowałam się bardziej ku kolorom, ale kolorowego nic nie kupiłam prócz gumek i spinek Kollale ;) Z Kollale to natomiast u mnie jest tak, jak z chlebem w sklepie spożywczym - produkt  obowiązkowy. Gumki są bardzo wytrzymałe i to sobie najbardziej cenię. Nienawidzę pękających, urywających i strzępiących się gumek do włosów. I mimo, że cena jak za akcesoria do włosów nie jest mała, to jednak z biegiem czasu okazuje się, że z całego pudła spinek i gumek to Kollale są najbardziej warte swojej ceny.


Kids on the moon. Mam z nimi ciekawą historię. Z całego asortymentu, przeglądając stronę www, podobało mi się tylko kilka rzeczy. Do wczoraj. Okazało się bowiem, że podoba mi się wszystko ;) Najbardziej kombinezon, który spodobał się też i Tatusiowi i Agatce. Szybka przymiarka, wybór koloru i mamy go w swojej szafie! :) Kostium prawidłowo powinien być z nogawką 3/4 , ale ja wzięłam o rozmiar większy i teraz Agatka ma nogawki do kostek, a w następnym roku będą takie jak przewidział projektant ;)


Miałam też okazję porozmawiać z bardzo miłą Panią z Uszyto dla... Byłam zachwycona jej ubrankami. Niestety Agatka, która nienawidzi przymierzać ubrań pozwoliła na tylko jedną przymiarkę sukienki, która nie leżała na niej zbyt dobrze i resztę musiałam sobie odpuścić. Zostają mi więc zakupy on-line ;)


Wszystkich stanowisk nie będę opisywać, na pewno temat Hush będzie jeszcze długo na językach to dowiecie się od innych. Poza tym ja zaliczyłam całe targi jako zwykły klient. Nie mam i nie zawierałam głębszych znajomości ze sprzedawcami. Nikomu nie mówiłam, że prowadzę blog. Nie jestem nawet idealnym klientem dla nich, bo nie stać mnie, by od każdego z nich z każdej kolekcji kupić cokolwiek. Nie oszukujmy się, wszystkie firmy, które były na Hush ceny mają dość wygórowane. Ja już nieco oswojona z cennikami nie wzruszałam się tak mocno metkami, natomiast Tata T. był w wielkim szoku, gdy słyszał, że za sukienkę, czy spodenki (dla Agatki) ma zapłacić 110-160zł. W dodatku z tego co zauważyłam, to żadna z prezentujących się firm nie miała reklamówek ani toreb do pakowania swoich produktów klientom, jak dla mnie to skandal. Ludzie chodzili z zakupionym towarem w ręku. Nie mówi to najlepiej o szacunku producenta do klienta...


Ogólnie powiem tak: taki szaraczek jak ja mógł sobie tylko w większości pochodzić i popatrzeć. Ewentualnie zakupić jedną czy dwie rzeczy z przygotowanych 250zł na wydatki targowe. Zadowolona jestem z faktu, że wiem teraz jaką jakość prezentują firmy i wiem, że na niektóre z nich warto wydać te 120zł/szt.


Jednak jednogłośnie całą trójką mówimy, że najprzyjemniejszą częścią tego wyjazdu był czas spędzony na trybunach stadionu :) Wybierzemy się tam jeszcze raz, ale wtedy, kiedy będzie faktycznie cicho i spokojnie ;)


DSC_0311 DSC_0313 DSC_0323 DSC_0327 DSC_0330 DSC_0338 DSC_0339 DSC_0340 DSC_0341 DSC_0345DSC_0369 DSC_0346 DSC_0347 DSC_0349 DSC_0353 DSC_0356 DSC_0360 DSC_0361 DSC_0364 DSC_0366 DSC_0368 DSC_0373 DSC_0383 DSC_0387 DSC_0388 DSC_0390 DSC_0391 DSC_0397

15 komentarzy:

  1. Tak czytając różne opinie to jednak przed było wielkie zamieszanie,WOW a po jednak dużo osób się zawiodło tym wszystkim...a spotkałaś jakieś "znane" inne blogerki?
    PS kurcze a mi jakoś ciężko sobie już Madzie w kombinezonie wyobrazić w senssie całkowitego rozebrania kiedy zawoła siku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Tobie troszkę mniej żałuję, że mnie tam nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z dużym zainteresowaniem podeszłam do tematu HUSH bo bardzo chciałam być, ale jednak nie dałam rady. W każdym razie Twoja opinia to już któraś z kolei przychylająca się bardziej ku negatywnej i coraz mniej żałuję, że mnie tam nie było. ;)
    Śliczne zdjęcia, to z buziakiem tatusia z małą - GENIALNE, piękne - do oprawienia.
    I macie 'A ja czekam' - też ostatnio kupiłam i zachwycam się. A kombinezon genialny, jak wszystko Kids. ;)

    Pozdrawiamy gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kombinezon boski :D i spinki od Kollale to "must have" naszej garderoby zwłaszcza, że włoski rosną jak szalone..
    Ceny niektórych ciuszków powalają, a nasz Tata powstrzymuje mnie czasem od zakupów i ma racje :D

    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie!!! Patrzę jak Agacina była ubrana i przecież jak robiliście Jej zdjęcie w tipi to stałam obok!!! Ja Was nie poznałam! :( Widze tam trampki mojej Andzi. Czemu nie podeszłaś? Ale szkoda ;(( Co do całego tekstu zgadzam się w 100%. oisałaś idealnie co w mojej głowie. Ja tam weszłam i miałam ochotę już wyjść przez te tłumy.. Choć dla wystawców to super. no nie.. nie mogę tego przeboleć, że w tym zamieszaniu Was nie poznałam :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie teraz zasmuciłaś, na samą noc. Nie będę mogła przeżyć przez kolejne tygodnie, tak bardzo chciałam Cię spotkać i poznać na żywo! Ja Ciebie też nie poznałam! Widziałam wizytówki (Agata zgarnęła kilka i nie chciała oddać ;) i stwierdziłam, że skoro nie ma Twoich rzeczy, a wizytówki są, to na pewno Ciebie nie było! To właśnie wszystko przez to zamieszanie. My sprawdzaliśmy, czy wielkość tipi jest wystarczająca dla Agaty i zastanawialiśmy się, czy jej kupić na zimę do pokoju, ale stwierdziliśmy, że nie będziemy stać i zasłaniać innym, bo tam tak ciasno... Szkoda. Kiedyś się na pewno spotkamy...

    OdpowiedzUsuń
  7. oooo to mnie też mój mąż powstrzymuje zawsze od kupowania drogich rzeczy ;) i ja również niejednokrotnie po przemyśleniu mu przytakuję ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi też się podoba to zdjęcie ;) Jest takie prawdziwe.
    "A ja czekam" kupiłam Agatce do poczytania jak dorośnie, a się okazało, że wczoraj musiałam jej czytać kilkakrotnie dopóki nie zasnęła. Byłam w mega szoku, że jej się spodobała. I jeszcze w większym kiedy podpytywała o sens książki.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. he he mam tak samo, gdy jestem w podobnej sytuacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem Ci Gosia, że ja też byłam przeciwna takim jednoczęściowym ubrankom, ale Agata świetnie sobie z nimi radzi. Sama chodzi siusiu i nigdy nie narzekała na zdejmowanie, wręcz przeciwnie, zauważyłam, że lubi takie luźne rzeczy. Ja zaś bardzo nie lubię jej w dresach, więc to świetna alternatywa.
    co do Hush, to nie spotkałam nikogo "znajomego", chodź nie chcę by to głupio zabrzmiało. (jak jednak się okazało to stałam prawie ramię w ramię z Julią z Szafy Tosi i ani jedna ani druga nie poznały się wzajemnie) natomiast skupiłam się na nie zgubieniu Tomka i Agatki, a potem na jak najszybszym ogarnięciu stoisk, że nie zwracałam uwagi na pozostałych oglądających... to był bardzo męczący "spacer" i wszyscy chcieliśmy mieć go jak najszybciej za sobą. Co ciekawe gdy wjeżdżaliśmy na parking to ciężko było o wolne miejsce, natomiast po niecałych trzech godzinach parking był praktycznie pusty...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej kombinezon świetny..my mamy żółty od Soft Gallery i tez sobie chwalimy :) od Kids on the moon podoba nam sie teraz sukienka w paski,ale wstrzymuje sie z zakupem,bo mało nie kosztuje.. może innym razem.. i jej jaka sliczna sukienka od Uszyto dla... goskie gwiazdy!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety nie mogłam być..czego bardzo żałuję...ale juz dużo mniej niz jeszcze 10 minut temu...Bardzo uczciwie napisany tekst...piękne fotki !! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że tu trafiłam tak jak wiele osób żałowałam, że nie mogłam tam być, teraz już mniej. Nie cierpię tłumów.
    Może wrzucisz zdjęcia kombinezonu na Agatce...ciekawe jak wygląda. Może nam też kiedyś uda się być na HUSHu ale jako sprzedawcy - marzę o tym, póki co zapraszam tych którzy tam byli żeby ocenili czy mamy szansę dorównać znanym już markom.
    http://lilubabiesfashion.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. od Soft Gallery wypatrzyłam na wyprzedaży dwie pary spodni, ale już żadnych nie było :(

    OdpowiedzUsuń