wtorek, 3 grudnia 2013

Grudzień

Grudzień to najbardziej klimatyczny miesiąc w roku. Czekam na niego z utęsknieniem i niecierpliwością. Jak dziecko. Już w listopadzie mimo moich starań nie umiem się obronić przed uczuciem zbliżających się świąt. Nawet nie umiem tego nazwać, ale co roku objawia się tak samo, czuję zapach potraw Wigilijnych, zapach świec, a przygaszone wieczorne światło tworzy w mojej głowie pokaz zapamiętanych slajdów z poprzednich lat... Nawet niektóre "nieświąteczne" piosenki w radio kojarzą mi się ze świętami. Uwielbiam ten czas. Mimo młodego wieku ;P udało mi się kilka razy zorganizować Wigilię we własnym domu. Mimo zmęczenia i mnóstwa pracy jaką wykonałam, by zorganizować wszystko na tip top, już nie mogę się doczekać kiedy znowu będziemy mieć okazje gościć jak najwięcej najbliższych nam osób w ten wyjątkowy dzień. W tym roku święta spędzamy w Norwegii, dlatego postanowiłam aurę świąt wprowadzić do domu jak najwcześniej. I chociaż jak zwykle nie wyrobiłam się w zakładanym przez siebie terminie, to już jest bliżej założonego celu niż dalej ;) Wszystko dlatego, że jestem uparta jak osioł i tkwię w postanowieniach robienia wszystkiego sama. Nie idę na łatwiznę w kupowaniu gotowych wianków, stroików i innych dekoracji - wszystko sama. Garbiąc się kolejną godzinę nad stertą wstążek, koralików, tasiemek dłubię co mi się w główce ubzdura ;) Tak też było w przypadku kalendarza adwentowego. Każda torebeczka wykonana własnoręcznie, wycięta, sklejona, ozdobiona. Jedna po drugiej. Dwa wieczory, kilka godzin. I nawet teraz, kiedy wiem jak czasochłonne jest to zajęcie, to nie chciałabym kupnego ;) W każdej torebeczce mała słodycz. Ze względu na fakt., że ograniczam Agatce słodycze, zwłaszcza w tygodniu, to w grudniu postanowiłam jej pofolgować :) Dodatkowo małe upominki (o nich po świętach) i gotowy! :) Nie wymyślałam żadnych zabaw, bo taki kalendarz mają dzieciaczki w przedszkolu. W domu musi być inny ;) Chciałam też żeby był ładny ale znacząco dziecięcy, dlatego są aplikacje z bałwankiem, choinkami, prezentami, śnieżkami... Muszę jeszcze znaleźć odpowiednio sztywną koronkę do choineczek, bo nie do końca mi pasuje ta sklepowa żółto-złota folia.

W kącikach, na komodzie, na parapetach pojawia się co raz więcej świątecznych dodatków... I to nie koniec. Z dnia na dzień będzie tego więcej. W poprzednim roku postawiłam na minimalizm, ze względu na wyjazd świąteczny, potem żałowałam. W tym roku mimo wyjazdu nasz dom będzie mega świąteczny! :) Mam nadzieję, że Agatka będzie pamiętała moje starania i że jej - tak jak i mi czas Świąt Bożego Narodzenia będzie zawsze kojarzył się z ciepłym domem, magiczną aurą, malowanym mrozem pejzażem na oknach, zapachem ciasta, duszonej kapusty z grzybami oraz świecącymi delikatnie lampkami choinkowymi w zimne wieczory...

Grudzień 1-DSC_0038 1-DSC_0023 1-DSC_0024 1-DSC_0049 1-DSC_0025 1-DSC_0030 1-DSC_0026 1-DSC_0027 1-DSC_0029 1-DSC_0021 1-DSC_0031 1-DSC_0044 1-DSC_0033 1-DSC_0035 1-DSC_0037

6 komentarzy:

  1. ślicznie Ci to wyszło! mi niestety zawsze jakoś daleko było do tej całej otoczki,no nie czuje tej magi świąt...nasze święta są pod wielkim znakiem zapytania,ciągle nie wiemy gdzie je spędzimy :( ale to nieważne najważniejsze,żeby być razem!
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny kalendarz widać że włożyłaś w niego mnóstwo pracy, gwiazdka ze sznurka super pomysł bardzo mi się spodobał. Święta w Norwegii super!! A do mnei właśnie na święta przyjedzie siostra z rodzinką z Norwegii:-) Uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Święta w Norwegii! ach!
    to chyba jedyne miejsce na ziemi, gdzie mogłabym spędzić Boże Narodzenie (oczywiście poza własnym domem) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie - najważniejsze, że razem! :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe międzynarodowa wymiana ;) Co by zachować równowagę ;)
    p.s. dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No oczywiście, że dom jest zawsze pierwszym miejscem :) Ja tylko znowu dygam przed lotem. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych utrudnień pogodowych ;P

    OdpowiedzUsuń