piątek, 3 sierpnia 2012

O tym co tu być powinno...

Moje plany co do tego bloga były zupełnie inne. Z racji tego, że plany-planami, a życie swoje, to wbiłam kilka już postów bardziej o Agatce niż o mojej pasji, czyli WNĘTRZACH. Pisząc wnętrza mam na myśli wszystko: dekorowanie, wyposażanie, modernizacja, zwiedzanie, szukanie, podziwianie etc.
Ostatnie dwa czasowniki wykonuję przeszukując blogi. Niektóre z Blogowiczek są dla mnie niedoścignione w swej perfekcji i doskonałości. Zastanawiam się, czy mi kiedyś uda się osiągnąć podobne rezultaty - czyli zachwycić kogoś swoimi pracami i pomysłami. Przecież o to w pracy dekoratora wnętrz chodzi. Przecież to właśnie tym chcę się zajmować w niedalekiej przyszłości.
Poczynając pierwsze kroki w tym kierunku, już od kilku lat kupuję, przeglądam i uczę się z czasopism o wnętrzach. Następnym krokiem było zagłębienie się w informacje zawarte w internecie. I tu bum! - okazało się, że blogi to najprzyjemniejsza i najfajniejsza metoda poznawania trafnego stylu, umiejętności łączenia różnych stylów i rynku produktów dekoracyjnych i nie tylko.
Teraz zaś czas na szkołę. Znalazłam taką w Jeleniej Górze o profilu Dekoratora Wnętrz :) Jest to niestety tylko jednoroczna szkoła, ale uznałam, że po takiej przerwie w nauce jaką mam, nie będę rzucała się na głęboką wodę i nie pójdę od razu na studia (zwłaszcza, że są drogie), ale najpierw przypomnę sobie co nie co z ogólnej nauki szkolnej, a przede wszystkim poznam podstawy architektury wnętrz. Hmm, zostało mi zanieść moje zgłoszenie do szkoły, a już sierpień...

Jeśli chodzi o moje zaangażowanie praktyczne w dekorowanie wnętrz, to oczywiście trwająca od dawien dawna mania "ulepszania" mieszkania, czyli przemeblowywanie, remontowanie,  przestawianie etc. Zmiana koncepcji w trakcie urządzania pokoju to u mnie normalne. Nagminne zmienianie miejsca dla określonych rzeczy to też moja częsta przypadłość, która nie do końca jest akceptowana przez mojego męża. Zwłaszcza, gdy nie może czegoś znaleźć ;)  Kupię mebel, po kilku tygodniach okazuje się, że nie jest mi on już potrzebny w tym miejscu, więc go przestawiam, modyfikuję. Czasem zmiany zadowalają mnie na długo, czasami okazuje się, że nie do końca tak to sobie wyobrażałam. Mąż śmiał się ze mnie i twierdził, że to nienormalne. Też powoli dochodziłam do takiego wniosku. Jednak po przeczytaniu kilku wywiadów i blogów maniaczek ładnych wnętrz, stwierdziłam: JESTEM NORMALNA! Po prostu mam pasję i zainteresowanie, które mnie angażuje na tyle mocno, że "wyżywam" się póki co nie na mieszkaniach klientów tylko na swoim ;)
Kocham to. Zasypiam z myślą co jutro zrobię na obiad, w którym miejscu posprzątam. I moje myśli zawsze sprowadzają się do planowania kolejnej modyfikacji pokoju, kuchni, szafki.
Niestety fakt jest taki, że na razie ogranicza mnie mnóstwo rzeczy: brak dostatecznych funduszy, brak dostępu do niektórych rzeczy (brak sklepów, hurtowni etc), brak czasu i głównie fakt, że zamieszkujemy wynajmowane mieszkanie, w którym nie mamy za dużego pola manewru w wyposażaniu i urządzaniu.

Więc na razie muszę poprzestać na tym co mam i mogę. Mam nadzieję, że uda mi się w najbliższej przyszłości wygospodarować stałe miejsce dla mojej maszyny, żeby stała zawsze pod ręką, bo aktualnie jest chowana głęboko w szafę :(


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz