środa, 6 marca 2013

Poszukiwany / Poszukiwana

Tydzień temu zaginął Miś. Najprawdopodobniej pod marketem. Nie znaleziono do dziś, chodź akcja poszukiwawcza była lepsza, od samego Pana Detektywa R. Kilka razy objazd po parkingu przed marketem w różnych porach dnia, nagabywanie sprzedawców w owym sklepie o Zaginionego z jego rysopisem w dłoni (czyt. zdjęcie w komórce), w końcu ogłoszenie na lokalnej stronie w dziale "Zgubiono". Nic. Zginął, przepadł, odszedł. Śladu brak. I można by powiedzieć tyle ambarasu o nic. Jednak jest zupełnie inaczej.


...Miś trafił do naszej rodziny ponad dwa lata temu, a od ponad roku jest stałym towarzyszem Agacinki. Niepozorny, zwykły, tani Miś, który zawładnął sercem Agaciny jak waleczny rycerz w niemal każdej bajce o Księżniczkach. Miś bezimienny, więc na imię mu Miś. Miś ma swoje miejsce przy stole, i pierwszeństwo w każdej zabawie. Miś jest dokarmiany obiadem Agatki. Miś dzielnie towarzyszy Agatce KAŻDEGO dnia w drodze do przedszkola i w samym przedszkolu. Miś czuwa nad jej snem każdej nocy i przy każdej drzemce. Najczęściej usadowiony jest pod pachą Agacinki lub ciągnięty za rękę. NIGDY Agatka na niego nie krzyczała i się złościła. Nawet jeśli lalki dostawały parę lepszych za to, że się nie słuchają, to Miś i tak był wzorem, ideałem. Rzadko kiedy dostawał pozwolenie na "wykąpanie się" w pralce, dlatego czasem wyglądał jak psu z gardła, ale to nie przeszkadzało Agacince. Kiedy już jednak wylądował za szklanym okrągłym okienkiem pralki, w pianie z płynu do prania, to nadal, co chwilę pilne oko właścicielki strzegło, coby Misia otchłań wody nie zabrała. Po kąpieli nie dane mu było spokojnie wyschnąć, bo noc już nastała, Agatka spać się kładła, a bez Misia ani rusz! Więc dopiero po zaśnięciu ukradkiem Misia wyławiałam spod Agacinej pachy i kładłam na grzejniku. Zdarza się BARDZO często, że Agacinka budzi się i szuka Misia, by przytulić go do siebie i zasnąć na nowo...


I chodź w domu pluszaków jest mnóstwo, misiów pięknych, stylowych dziesiątki, to żaden z nich. Tylko ON.
Z mężem zaczęliśmy nazywać go Synkiem, bo z biegiem czasu sami zapałaliśmy do niego sentymentem. Jak by nie było był On nieodłącznym elementem do naszej córki.


I gdy poszukiwania zawiodły, w sklepie owego egzemplarza brak i pomysłów na trwałe kłamstwo, co by Agatkę uspokoić (bo już cały dzień w przedszkolu bez Misia) usiałam zmierzyć się z powiedzeniem prawdy: "Agunia, Misio się zgubił". I wtem serce mi zadygotało, w krtani ścisnęło, oczy się zaszkliły... "Tak? W śniegu? To posukamy!"


Jeszcze tego samego dnia kupiłam takiego samego, tylko w piżamce niebieskiej. Nowy miś ukoił smutek Agatki. W chwili tej samej pod adres nasz wysłany został już egzemplarz identyczny jak Agatki i taki, który swoją historię życia już posiadał. Miś od kuzynki męża, a raczej od jej córci - Leny. Szczęściem naszym Oni takiego misia posiadali (i nawet kiedyś już nam chcieli dać, ale "po co nam dwa takie same" stwierdziliśmy). Postanowiliśmy udać, że to TEN Miś i zainicjować szczęśliwe zakończenie.


Kiedy różowy miś dotarł, Mama sprytnie Misia cyk za auto, w zaspę. Żeby Agacinka go znalazła okrążyłyśmy auto niby to w akcji ganiania kota. Agatka chyba nie do końca dowierzała w to co widzi, bo stała jak wryta i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w Zaginionego, a potem tylko potok zdań: "Misio! To ja, Agatka! Zgubiłeś się, a ja Cię sukałam! Kawa Cię Misiu!"
Na pytanie który miś jest jej ulubiony odpowiadała wskazując: "ten i ten". A którego kochasz najbardziej? "Tego i tego" I tak przez kolejne dwa dni pod pachą, przy stole, w łóżku i w przedszkolu podróżowały dwa misie. Ostatecznie w sobotę wyjazd do Marcelka wygrał Miś różowy, czyli kreowany na starego. Od tamtej pory stary-nowy Miś znowu jest numero uno :) Ku mojej uciesze i uldze, bo o ile Miś właściwy został przez nas zaakceptowany od początku, to dwóch bym już nie wytrzymała.


Jednak mimo szczęśliwego zakończenia jest mi jakoś tęskno, gdy go wspominam. Obdarowany został niezwykłą historią. Historią mojej Agaciny. Jej życia. Tyle uścisków mu podarowała, tyle wyznań, był na otarcie łez i gdy radością kipiała, w nocy i w dzień, w każdej podróży. Jej pierwszy prawdziwy przyjaciel... ;)


Galeria z zaginionym Misiem (to tylko garstka;)) :


DSC_0687 DSC_0750 32431_4196217578837_1297027575_n DSC_0122-001 DSC_0355 DSC_0340 DSC_0369 DSC_0475 DSC_0565 480467_3688274800585_236298855_n

7 komentarzy:

  1. Całe szczęście, że historia jednak ma swój happy end :)
    ja długo nie mogłam przeżyć tego, że Po nie ma takiego swojego prawdziwego przyjaciela misiowego... ale w końcu się z tym pogodziłam... i wtedy właśnie do miana przyjaciela pretendował KJUJIK. ostatnio coraz częściej go u nas widać ;)

    Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja córka gardzi misiami uznając je za nieudany substytut ciała mamy, ale za to syn ma swojego Józia, z którym nie rozstaje się nawet w żłobku. Dobrze, że Józio dostępny jest w Ikei od ręki, bo bywały chwile wielkiego załamania, kiedy porwał się w pralce, albo zaginął gdzieś, zupełnie nie wiadomo gdzie...
    Jakie to szczęście, że macie duplikat różowego Misia, nic nie zapewnia dziecku takiego poczucia bezpieczeństwa, jak przedmiot, który ma "od zawsze"
    Pozdrawiam ciepło
    Lucy

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie tak. Aż dziwne, że dzieci potrafią tak bardzo przywiązać się do rzeczy, która wydaje się im całym światem, bez którego nie potrafią żyć. Nasz Miś pochodzi z Pepco, ale teraz nie było w asortymencie...

    OdpowiedzUsuń
  4. dla pewności planuję kupić jeszcze jednego, schować w szafie na w razie "W" ;) ale mam nadzieję, że już nie zajdzie taka potrzeba ;) Myślę, że dzieciaki przywiązują się do zabawek dopiero wtedy, gdy zaczynają więcej rozumieć, zwłaszcza uczucia. Agatka Misia zaczęła tarmosić, gdy skończyła półtora roku.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. my od pukac naszego ukochanego jak oka w glowie pilnujemy...choc ostatnio inny Madzik schowala u dziadkow...placz jak mielismy jechac,ze mis zaginal szukalismy wszedzid i nic!jak sie potem okazala schowala go pod kolderke dziadka :) z pewnoscia nowy mis bedzie mial rownie duzo trzylulen,buziakow
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  6. to sobie misio spał spokojnie pod kołderką :) Tak, tak teraz Miś jest pilnie strzeżony :) a Agatka myśli, że to ten sam, więc nadal go kocha :) A niebieski na drugim planie (a może i dalej) :) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas jest ukochany kotek :) Nie opuścił ani jednego dnia w przedszkolu ;) Teraz już synek chodzi do szkoły, ale o kotkach pamięta :) tak kotkach, bo jak spotkaliśmy drugiego takiego samego - kupiliśmy... ten pierwszy też zaginął, ale powrócił szczęśliwie i są teraz dwa :) Niesamowite emocje i wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń