piątek, 31 sierpnia 2012

Święto Ceramiki Bolesławieckiej / reportaż



Byłam. Widziałam :) Nie mogło mnie tam zabraknąć. Wszak mam niedaleko. Wydarzenie europejskie, organizowane z rozmachem, a w głównej roli naczynia kuchenne ze znanej w całej Europie ceramiki wysokiej jakości - ceramiki Bolesławieckiej!
Wprawdzie byłam tylko na 2 godziny po południu, ale opłacało się. Nie stałam pod sceną, nie szukałam atrakcji estradowych i tym podobnych. Skupiłam się głównie na wystawach prac. A było ich mnóstwo! Od kiczowatych, takich jak na każdym festynie pełno, z balonami, chustami "made in china", zabawkami z tandetnego plastyku po te, które czarowały wyjątkowością i oryginalnością.

Pierwsze takie wyjątkowe stanowisko, na które natrafiłam miała Pani, która własnymi rękami czaruje różne cudeńka do domów. Pani Beata Kożuszyn, o niej mowa. Wystawione pudełka do ciasteczek, kubeczki, dzbanuszki, obrusiki i inne bibeloty oczarowały mnie do szpiku kości (o ile tak można powiedzieć;). Stoisko pachniało lawendą, której było pełno. Popakowane w urocze woreczki, porozkładane tu i tam wprowadzały klimat spokoju i ukojenia w okropnym gwarze na kiermaszu. Miałam mało czasu na dokładne oglądanie i zachwycanie się wszystkim, ale i tak jestem szczęśliwa, że odnalazłam tę skarbnicę, z której na pewno będę często korzystać :) Przy okazji pozdrawiam serdecznie Panią Beatkę, która od razu dała się poznać z najlepszej strony jako osoba bardzo sympatyczna i urocza.
( Prace Pani Beaty można obejrzeć i kupić na stronie www.mala-mydlarnia.pl )


Napotkaliśmy się również na stoisko z wypiekanym chlebem, gdzie można było zakupić kromkę chleba posmarowaną smalcem i położonym ogórkiem małosolnym. Oczywiście skorzystaliśmy :) Małosolny był rewelacyjny! Smalec przeciętny, a i chlebek mógłby być świeższy i ciepły - tego zabrakło.

Mój wzrok przyciągnęło również stoisko z lizakami. Pewnie dlatego, że było bardzo kolorowe! Przeróżne wzory, wielkości i smaki skusiły mnie i kupiłam naszym najmłodszym towarzyszom, czyli mojej córce i siostrzeńcowi. Takie słodkości są warte grzechu ;)
 
Agatka: Body - Reserved
Spodenki - C&A


Tego dnia byłam bardzo mile zaskoczona tym,  jak dużo jest ludzi w naszym kraju, którzy zajmują się rzeczami niezwykłymi, którzy tworzą coś z niczego, którzy nie poddają się ogólnym trendom i wszędzie panującej tandecie, którzy potrafili przeciwstawić się na rynku produktom przywiezionym z Chin. Oni oddają się z pasją temu co robią i dlatego ich produkty są niezwykłe i tak doskonałe w każdym calu. Nie zawsze są droższe od tych dostępnych w supermarketach, a nawet gdy są, to są warte "dopłaty", bo posłużą nam dłużej, a przede wszystkim upiększą nam dom i uczynią go wyjątkowym! Zaskoczyło mnie również to, że każde takie stoisko było bardzo ładnie przystrojone. Widać było, zaangażowanie ludzi i ich pasję na każdym centymetrze wynajmowanego przez nich miejsca.


I wreszcie bohater całego zamieszania.

Oczarowały mnie te faktury, wzory, wyjątkowość! Nie mogłam nacieszyć oczu. Na widok rzeczy, które spodobały mi się najbardziej zawsze pojawiał się u mnie uśmiech na twarzy. Najbardziej zauroczyły mnie dzbanki do mleka. I oczywiście taki sobie nabyłam. Mleko u nas spożywane jest w ilościach kolosalnych, dlatego zakup był bardzo praktyczny. Dokupiliśmy również cukierniczkę z łyżeczką. Przy jednym i drugim nie mogłam zdecydować się jaki wzór wybrać, dlatego zakup zabrał mi dużo czasu. Postanowiłam postawić na inny wzór dzbanka i inny cukiernicy. Niestety jest koniec miesiąca i mój portfel jest pusty, zwłaszcza przez zakup segmentu kuchennego do domu, i nie mogłam sobie pozwolić na więcej, chociaż oko kusiło i serce płakało :( Jednak nic straconego, mam całkiem niedaleko. Do Bolesławca wybierzemy się jeszcze na spokojny spacer po rynku, bo mają bardzo ładny! I właśnie przy rynku znajduje się sklep z ceramiką. Poza tym mają też sklep internetowy (co akurat do mnie nie przemawia, bo lubię dotknąć, zobaczyć, porównać).

A tutaj przedstawiam pozostałe fotki z tego wyjazdu.
Marcelek pilnie strzegł swojego ceramicznego kubeczka :)


Na koniec muszę się Wam pochwalić moim nowym nabytkiem z całkiem innej dziedziny :) Wieczorem, kiedy przygotowałam Agatkę do spania, zostawiłam ją pod opieką siostry i wybrałam się z mężem na koncert Maryli Rodowicz. Wiedziałam, że będzie rewelacyjny, bo Maryla złych koncertów nie daje. Zostaliśmy do samego końca, by potem poczekać jeszcze chwilę i kupić płytę prosto z rąk mojej ulubionej polskiej piosenkarki. I mam! Z autografem ;) Pierwsze piosenki przesłuchałam już w aucie w drodze powrotnej, następnego dnia już od rana w głośnikach naszego kina domowego rozbrzmiewały piosenki Maryli. Mam już kilka swoich ulubionych. Jeśli lubicie niekomercyjne piosenki, w których na pierwszy plan wychodzi coś znaczący tekst, a melodia koi nas od wewnątrz, to polecam! Teksty napisała Agnieszka Osiecka, a to mówi samo za siebie. Dla mnie ta płyta jest przeznaczona na długie zimowe wieczory z kakao i książką w ręku, bądź na spokojne soboty, kiedy się krzątam po domu, sprzątam i piekę ciasto na niedzielę. I na szczęście komercyjne radia nie zniszczą mojej sympatii do tych piosenek przez bezsensowne, bezustanne ich granie :)

Źródło: www.marylarodowicz.pl

  
Dziękuję wszystkim czytelnikom. Pozdrawiam i zapraszam częściej! :)



3 komentarze:

  1. Aj jakie cuda i cudeńka na tym targu można by wybierać i przebierać bez końca ;)
    Szczególnie podoba mi się pudełko na ciastka na pierwszym zdjęciu ;) Szkoda, że w naszym domu znikają z taką prędkością ciasteczka, że nie opłaca się ich przenosić do osobnych pudełeczek.

    Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne targowisko. Jak bym tak wpadla, to bym wrocila gola do domu :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje ulubione klimaty. uwielbiam takie targi. Tyle wspaniałych rzeczy można zobaczyć, kupić. No i koncert Maryli - bezcenne.

    OdpowiedzUsuń