a ja codziennie przecieram oczy ze zdziwienia, że moje dziecko jest już taaakie duże i taaakie "dolosłe" [cyt. Agatka]. Cieszę się, że jestem młodą matką :) Gdybym miała wybierać jeszcze raz, urodziłabym Agatkę kilka lat wcześniej ;)
czwartek, 30 stycznia 2014
Junior i Seniorzy
Wtorkowe przedstawienie. Oj nie wiem kto był bardziej zestresowany, my czy Agatka. Babci szkliły się oczy ze wzruszenia ;) Dziadek wrócił wspomnieniami do naszych przedstawień szkolnych...
czwartek, 23 stycznia 2014
Wspomnienie świąt
Z różnych powodów nie miałam okazji powspominać Świąt Bożego Narodzenia.
Zacznę od nieszczęsnego lądowania. O nim nie mogę nie wspomnieć ;) Pogoda lądowaniom nie sprzyjała. Wiał okropny wiatr i samolotem rzucało na prawo i lewo, turbulencje były okropne. Dobrze, że w Norwegii na lotniskach nie rosną brzozy... ;)
Przylecieliśmy w Wigilijny poranek, więc większość przygotowań była już za nami. Krótko mówiąc wpadliśmy "na gotowe" :P Gospodarze zadbali, by ostatnie godziny przed Wigilią były spokojne, bez nerwów i z czasem wolnym na spokojną kawę i pierwsze relacje. Wigilia bardzo ciepła, rodzinna, gwarna i... śmieszna. Jak to w dużym towarzystwie tematów było mnóstwo, a większość z nich kończyła się wybuchem śmiechu. Nerwowo było natomiast u dzieci. Najpierw chojraki wypatrywały Mikołaja ze wszystkich okien, potem załapali cykora i szajby ganiając po domu i wymyślając pułapki na Mikołaja, a gdy ten zapukał w okno i wszedł do domu, ci stanęli jak wryci w szeregu nie wymawiając ani jednego słowa. Można wspomnieć, że dorosłym też nieco odebrało sprawności ruchowej ;) Z wyłączeniem Agatki. Ta przywitała Mikołaja jak starego kumpla. Kiedy on zadał jej pytanie - nota bene po norwesku, ona bez zawahania podała mu rękę przedstawiając się "jestem Agatka". Kiedy doszło do rozdawania prezentów Mikołaj miał problem z czytaniem polskich imion, a mało rozgarnięty pomocnik Mikołaja rozglądał się nerwowo po pokoju krzycząc "Justyna! Czyj to prezent?" Na co dzieci zbystrzały, a sama zapytana zachowując się jak przed tablicą w szkole zaczęła się jąkać nie wiedząc co ma zrobić :D Mikołaj nie za bardzo orientując się z czego wynikł atak śmiechu wśród obecnych kontynuował swoją powinność dając Agatce drugi prezent, na co ta odpowiedziała "już wystarczy!". I znowu wszyscy zaczęli zanosić się śmiechem. Między jednym chichotem, a drugim próbowałam zrobić jakieś sensowne zdjęcie. Niestety nie udało mi się też ustawić odpowiednich parametrów i cykałam jak leci. Efektem jest znikoma ilość w miarę czytelnych zdjęć :P Kiedy Mikołaj skończył, szybko uciekł od "dziwnego" towarzystwa ;) Tym faktem byłam bardzo uradowana, bo bałam się, by nie przyszło mu do głowy sprawdzanie naszych umiejętności z języka norweskiego ;)
Z całych świąt najspokojniejsze były poranki. Każdy kto wstał po cichu wykonywał swoje czynności. Dzieci wyszukiwały najlepszych smakołyków w skarpetach i bawiły się nowo nabytymi prezentami, co chwilę zerkając na bajki w tv, rodzice popijali pierwszą kawę krzątając się to po kuchni to po łazience. Dopiero po śniadaniu robiło się bardziej ruchliwie i głośno.Pierwszego dnia świąt padało bez ustanku. Cudem udało nam się wyjść na dość długi spacer w drugi dzień świąt.
To pierwsze świadome święta Agatki. W te święta budowała swoje pierwsze wspomnienia. Te święta pokazały jej swoją magię i wyjątkowość. W te święta... pierwszy raz oglądała Kewina ;P
Fajnie byłoby jak najczęściej spędzać święta w gronie całej rodziny. Mam nadzieję, że kiedyś nam się to uda ;)
A zdjęcie poniżej to efekt Sylwestrowej zabawy i pomysłowości dzieci (pamiętaj - jak jest cicho to jest nie dobrze! ;))
A tu coś specjalnie dla Pauliny i Asi ;) Arendal nocą.
p.s. miasto nocą jest śliczne! Arendal położony jest nad morzem, dokładnie na fiordach, więc większość widoków to górzyste wybrzeże. Nie mogłam się napatrzeć. A norweskie domy - uwielbiam!
A tak spędzaliśmy pierwszy dzień po powrocie do domu:
Subskrybuj:
Posty (Atom)